https://kryjaroz.blogspot.com

sobota, 3 sierpnia 2013


 


  

 
Heroizmu nie można wygwizdać, ani przekreślić. Jednak dla politycznej zawieruchy niektórzy są gotowi do zniesławienia nawet największych świętości.  Ktoś coś wymyśli, drugi podchwyci, trzeci rozdmucha i rozróba gotowa. Podobno niektórzy nie potrafią żyć bez podburzania, posądzeń i warcholstwa, skłonności do bójek i rebelii. W naszym narodzie pełno pseudopatriotów, którzy by  zdobyć władzę, gotowi przelewać krew . Kontrowersje wokół powstania warszawskiego są wyjątkowo niestosowne w trakcie obchodów rocznicowych. Można sobie gdybać , czy powstanie, z takich czy innych powodów, było konieczne czy nie, ale żeby manifestować swoje oburzenie czy niezadowolenie z tego powodu, podczas trwania uroczystości mnemonicznych, to już wielka przesada. Historycy niejednoznacznie wypowiadają się na  temat słuszności takich czy innych decyzji i działań. Tak już jest, że każde wydarzenie historyczne podlega swoistej cenzurze i jest dogłębnie analizowane. Być może , należało uniknąć takiej sytuacji, która doprowadziła do śmierci a potem do prześladowań wielu ludzi. Być może…  Jednak pamiętać należy o tym, że to był autentyczny, niemal spontaniczny zryw tych, których, bez żadnych uszczypliwości, możemy nazwać prawdziwymi patriotami.  To Oni, postanowili radykalnie przeciwstawić się okupantowi. To Oni, świadomie narażali swoje życie na śmierć w obronie wartości i Ojczyzny. Umniejszanie wagi powstania tych umęczonych wojną Polek i Polaków jest niedopuszczalne. Ich męczeńska droga przez kanały naznaczyła piętnem martrylologię narodu polskiego. Sąsiadka moich rodziców niejednokrotnie opowiadała o swojej roli sanitariuszki w powstaniu. Była wówczas młodą dziewczyną i źle  znosiła trudy tamtych czasów. Wymieniała przykłady bohaterskich postaw swoich rówieśników zaangażowanych w powstańcze zawirowanie losowe. Widziała niejedną śmierć. Życie zawdzięczała swemu koledze z oddziału. Po tych wydarzeniach długo nie mogła odzyskać równowagi. Była panienką z dobrego domu, nieprzygotowaną do takich warunków, jakie panowały w trakcie powstania. Podobny los spotkał moją krewną, również młodą wtedy dziewczynę,  pochodzącą  z bogatej rodziny, nieprzystosowaną do takich bojowych zmian, która jako łączniczka AK brała udział w powstaniu, gotowa na wszystko. Po wojnie przez długie lata ukrywała się pod zmienionym nazwiskiem panieńskim.  Żyła w panicznym strachu, że mogą  ją zaaresztować, jak to zrobili z innymi… Zmarła w wieku 42. Lat wskutek powikłań z tamtego okresu. Podobny los  spotkał wielu powstańczych bohaterów po wojnie. Ilu było takich, którzy zatruwani ideologicznymi przekazami już w czasie pokoju nie wytrzymali próby czasu ? A ilu takich, których wykończyła komunistyczna władza? Ilu z nich musiało błąkać się na cudzej ziemi? Obecnie znowu pojawiają się głosy, mające na celu pomniejszenie tego heroicznego zrywu …
 

 



                                              

Sierpień


Sierpień dziś w mieście rozgorzał,
Na piętrach, dachach, w piwnicach,
Promienny i krwawy jak zorza,
Radością pogonił w ulicach.


Wśród domów okrzykiem - jak surmą,
W zaułkach seriami - jak śmiercią.
Tysiące ruszyły do szturmu
W zwycięstwo. Sierpniowe zwycięstwo.


W czerwieni i bieli zuchwałej
Proporców, opasek na rękach,
Nie zważa na ognia nawałę
Szalona, junacka potęga.


A sierpień zachodem nam świeci,
Zachodem co w łunach goreje.
Warszawa rzuciła swe dzieci
Po jutra wolnego nadzieję.

 

Warszawa, 1 sierpnia 1944 r.
Edward Eugeniusz Chudzyński "Edward"  (1921-1990)